poniedziałek, 12 października 2015

Hejtuj hejtera na 2%


Też macie czasem wrażenie, że twórcy kampanii społecznych w ogóle się nie starają? Tak jakby się bali, że rozwiążą problem i nie będą mogli wystartować z drugą edycją. W efekcie powstają akcje z tagiem #nikogo, które głodnego by nie przekonały do zjedzenia posiłku. 

 

Akcja "Wybieram bez hejtu" walczy za słuszną sprawę. Nienawiści i chamstwa w internecie jest naprawdę sporo i aż przykro się robi gdy nawet znajomi komentują Twoją aktywność w tak niekulturalny i złośliwy zarazem sposób, że aż w pięty Ci to idzie. W okresie kampanii wyborczej jest nawet gorzej, gdy gówniarze na streamach z gier zamiast komentować rozgrywkę, sięgają po polityczne tematy. I oczywiście nie pozwalają żyć komuś kto ma inne poglądy. W ogóle czytanie komentarzy w necie czasem przypomina mycie sedesu na dworcu.

Ale czemu o coś tak ważnego walczy się z zapałem anemika? Całe przedsięwzięcie niby jest skierowane do nastolatków (chyba tylko im się chce walczyć o to, że partia x jest lepsza od partii y), ale nie zawiera w sobie żadnego przekazu, choć trochę atrakcyjnego dla zakochanego w wulgaryzmach nieletniego odbiorcy. 

Sama strona internetowa akcji jest biała jak szpitalna ściana. Jej logo wygląda jak plaster na palec, zaś użyta argumentacja trąci truizmem i banałami. Całość trochę wygląda jakby oburzony intelektualista o niewinnym spojrzeniu nagle swym antycharyzmatycznym głosem rzekł: "ależ to nieładnie mówić <<kurwa>> nieprawdaż młodzieńcze?" i na tym właśnie oparł całą działalność.

Tekstów zawartych na stronce nawet nie będę komentować, gdyż, zgaduję, że tylko ja się z nimi zapoznałem i tylko dlatego, że chciałem wystawić opinię. Przejdźmy do filmików.



Pierwsze dwa rażą truizmem i kaznodziejskim tonem. Hejt jest zły, hejt jest beee, jest tak obleśny, że nie lubię jego słowa, bla bla bla. Merytorycznie ok, zwłaszcza wypowiedź pani Holland, tyle, że są to banały, które wszyscy wiemy, a przecież taka kampania nie ma nam wpajać tego co już wiemy tylko zmienić nastawienie adresata. Oglądając filmik próbowałem wcielić się w rolę łysego zwolennika "Partii przyjaciół AH" i powiem szczerze, że nie czuję się przekonany.

Z tego filmiku jeszcze coś wynika:
Mamy propozycję dobrych zachowań i naganę tych złych. Klasyka. Z drugiej strony, "nie rób tego", "nie rób tamtego". Już widzę Skinheada, który po czymś takim kupuje perukę i idzie na różaniec. Raczej powie "bo co?" lub "nie mów mi jak mam żyć!!!". Truizm i kaznodziejski ton. Jak oni chcieli z tym trafić do 15-latków, którzy za łagodniejsze próby uspokojenia wysyłają ludzi do youtube'owego gazu?

A ten filmik to wisienka na torcie akcji. Grand finale on face. Tylko posłuchajcie:

I tak do teraz się zastanawiam. Czy to miało być śmieszne? Poważne? Pouczające? A może... dające do myślenia? Nie wiem do teraz, lecz myślę, że hejter z owego limeryku w tym momencie raczej strzela facepalma. A tak, i nie zapomina o hejterskim komentarzu.

Szczytny cel akcji to nie wszystko. By rozwiązać problem plujących się internautów potrzeba wiele środków. Warto się zainteresować kto zazwyczaj hejtuje w internecie i zastanowić się jak trafić do takich ludzi. Potrzebny jest komunikat trafiający, nie do ludzi, którzy korzystają z internetu raz na tydzień, lecz do tych, którzy tam są całą dobę i nienawidzą. Zaproponowany dyskurs nie trafia do nikogo co czyni kampanię totalnie nieskuteczną.

P.S.

W gruncie rzeczy to trudno się dziwić zwykłym wyborcom, że walczą o nektar i ambrozję dla swoich idoli, z agresją godną wojen światowych,  skoro nawet sami politycy rzadko przebierają w słowach gdy krytykują rywali. Może dobry przykład powinien iść z góry?



Mógłbym szukać takich przykładów w nieskończoność tylko po co? Prawdziwym adresatem kampanii "Wybieram bez hejtu" są sami politycy. War is over if you want it.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz