czwartek, 19 września 2013

Noc straty: oczyszczenie z pieniędzy

Noc Oczyszczenia

Strata czasu. 

Gdybym był Antonim Słonimskim, te dwa zdania wystarczyłyby wam za recenzję, ale niestety nie mam jeszcze renomy superbohatera polskiej krytyki, więc muszę swój sąd uzasadniać.



W "Nocy Oczyszczenia" najlepszy jest pomysł na jedną noc w roku, kiedy każda zbrodnia będzie legalna, a także jej uzasadnienia. W części wprowadzającej do filmu nasłuchamy się wielu uzasadnień, będących raczej dowodem upadku moralnego społeczeństwa USA niż potwierdzeniem ich pomysłowości. Tytułowa czystka ma być lekiem na kryzys gospodarczy, biedę, problemy psychiczne, przestępczość itp. Niesamowite jest to jak bohaterowie filmu ślepo wierzą w to co mówią. Jak bardzo nie zdają sobie sprawy z bełkotu jaki z siebie wyrzucają. Jak bardzo nie dopuszczają do siebie myśli,  że Czystka służy tylko producentom broni, zabezpieczeń domu i ewentualnie grabarzom.


W dalszej części filmu otrzymujemy dość prosty i raczej nudny slasher. Nic czego w kinie do tej pory nie widzieliśmy. O to jak ciekawy pomysł przekuto na oklepane kino w stylu "Piątku trzynastego". A przecież można było zrobić z tego dramat psychologiczny o kulisach wprowadzenia prawa Czystki, gdzie niczym w "House of Cards" zwolennicy i przeciwnicy Czystki ścierali by się ze sobą, a politycy kombinowali by co im się bardziej opłaca i do jakiej opcji się przyłączyć. Taka formuła filmu dałaby też większe pole do popisu na pokazanie degeneracji moralnej Ameryki, gdzie cyklicznie wybuchają strzelaniny. Autentycznie chciałbym zobaczyć scenę w której główny bohater z przerażeniem odkryłby, że jednym z największych zwolenników nowego prawa jest miły sąsiad, albo sympatyczna starsza pani, sprzedawczyni z osiedlowego sklepiku. A co gdyby ich przeciwnikami politycznymi byli byli skazańcy, którzy po resocjalizacji w więzieniu nawoływaliby do zaprzestania bezsensownego zabijania, a za przykład moralnego upadku wskazywaliby siebie samych? Czy naprawdę nie było bardziej subtelnej metody na pokazanie zbiorowego szaleństwa niż kręcenie scen z nastolatkami w maskach biegających po domu z maczetami i strzelbami? 


Twórcy filmu nie docenili też pomysłowości ludzi. Niby każda zbrodnia jest legalna, ale bohaterowie filmu interpretują to wyłącznie jako zezwolenie na zabijanie żebraków. Żebraków, bo bogaci chowają się za ultranowoczesnymi zabezpieczeniami domu, a politycy i urzędnicy państwowi i tak mają immunitet. Ale hej! Każda zbrodnia jest legalna. Każda. KAŻDA. To dlaczego żaden bohater filmu nie próbuje okraść banku? Lokalnego Media Markt? Czemu nikt nie wykorzystuje tytułowej czystki do przestępstw gospodarczych? Masowe wręczanie łapówek w jedną noc? Masowe przekraczanie granic? Korzystanie ze zniżek PKP bez legitymacji? Fałszowanie dokumentów celem uzyskania jakiś korzyści? Jej myślałem nad tym raptem 5 minut, a już mam więcej pomysłów na to jak złamać prawo w 12 godzin!


I kolejna wada filmu, nieco bardziej prozaiczna. Film jest mroczny, tj. większość akcji filmu kręcona jest w słabo oświetlonych pomieszczeniach, więc na ekranie widać tyle co kot napłakał. Pewnym ratunkiem są opcje konfigurowania jasności ekranu, ale mówiąc szczerze - jakby twórcy mieli co pokazać do nie kręciliby przy zgaszonym świetle. Tak łatwiej ukryć słabą grę aktorską, czy brak pomysłu na akcję filmu. To mogła być ciekawa historia o ludziach łamiących prawo na milion sposobów, lub ludziach w imię korzyści materialnych (polityk przepycha ustawę o Czystce bo dostał lukratywną łapówkę od przemysłu zbrojeniowego?) podejmujących niemoralne działania, prowadzące do anarchii i zachwiania wiary w człowieczeństwo i przyzwoitość. 
Ten film mógł być lepszy, a tak wyszło coś o chce być "Szklaną pułapką" i "Krzykiem" jednocześnie, ale jest słabsze od obu. 

Nie polecam. Moja ocena - niezadowolony Obama:
  

Linki, linki 

2 - Coś starego. - (Ale ciągle fajnego, lubię starocie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz