piątek, 20 lutego 2015

Nieświeży powiew prehistorii: Policyjna opowieść.


Jak byłem mały to bardzo lubiłem "Policyjną opowieść". Zapamiętałem ten film jako lekkie kino akcji z fenomenalnymi pojedynkami i niezłym humorem. Cóż, powroty do przeszłości niejedne już wspomnienia zniszczyły.



"Police story" to wyprodukowany w Hong Kongu film "kopany". Główną rolę gra tu Jackie Chan, komediant i karateka w jednym. Człowiek, którego kariera rozpoczęła się od ciosu w głowę, zadanego przez samego Bruce'a Lee. 

Fabuła to tylko pretekst do kolejnych skeczy i pojedynków.  Chan to gliniarz i celebryta w jednym. Gdy nie goni za bandziorami, to udziela wywiadów, będących ukrytymi parodiami pewnego ustroju/pewnych ludzi. Jackie Chan (tak, gra samego siebie) łapie groźnego bandytę, który koniec końców, wychodzi na wolność w wyniku najbardziej naciąganego procesu sądowego na świecie. Jego prawnik wmówił sędziemu, że Chan miał problemy ze wzrokiem i dlatego przez pomyłkę złapał nie tego co trzeba. Problem ze wzrokiem? Koleś, który nawet okularów nie nosi? I dlaczego nie skierowano Chana na badania okulistyczne? Dlaczego zarzut jest jednoznaczny ze stwierdzeniem stanu faktycznego? Eeeeeee??????????

Reszta fabuły z resztą też nie trzyma się kupy. Chan ochrania świadka, który nagle znika. Jackiego wrabiają w przestępstwo, ale w sumie to jakoś unika oskarżeń, a w ramach zbierania dowodów robi wielką rozpierduchę. Nie musisz rozumieć, po prostu oglądaj. :) 

Film składa się z dwóch zasadniczych części składowych. Gagi i walki. 

Walki są całkiem niezłe. To jeszcze nie jest szczyt możliwości Chana, ale zawsze miło się patrzy jak leje bandytów... albo jak obrywa. Jackie Chan to jeden z nielicznych filmowych karateków, który jest cool gdy efektownie eliminuje kolejnych frajerów i jest smieszny gdy sam odnosi obrażenia. Do tego stopnia, że późniejsze jego filmu uzupełnia się o nieudane kaskaderskie sceny. "Police story" pozwala się cieszyć tym dualizmem.  

Gagi niestety wypadły słabiej. Niektóre żarty są po prostu na siłę. Naprawdę śmieszne są może dwie sceny. Humor jest typowo sytuacyjny i nie do końca przemyślany. Jeśli macie mniej niż 15 lat, możliwe, że zaśmiejecie się parę razy. Jeśli jednak cenicie sobie żart słowny to nie macie tutaj czego szukać. 

Mocno zdziwiłem się, że niektóre kanały telewizyjne zdecydowały się na spamowanie ramówki "Policyjną opowieścią". To w końcu dość stary film, którym Polsat męczył widzów jakieś 10-15 lat temu. Byłem ciekaw czy ów utwór przetrwał próbę czasu. Niestety nie. "Police story" jest przeciętne tak jako komedia jak i film karate. Warto poszukać sobie innego zajęcia na sobotni wieczór. 



2 komentarze:

  1. Posucha straszna na blogach, i dziwnie zsynchronizowana jakby - dobrze, że przynajmniej na Facebooku coś się dzieje ;]
    "Opowieści" chyba nawet nie oglądałem... Z klasyki rozrywkowego kina walki wolę oglądać te, które bardziej na walce się skupiają :P Właściwie to wolę oglądać "Wejście smoka" ;] Może jakąś wuxię od czasu do czasu. Ale obejrzyj sobie Police Story z 2013 czy któregoś - Lockdown chyba. Powinien dostarczyć rozrywki ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie podobało mi się Police Story z 2013 roku. Miałem w planach odświeżyć sobie cześć 2 i 3, ale 1 mnie zniechęciła. Lockdown było fajne to prawda. Muszę sobie nadrobić klasykę z Bruce'em Lee, "Wejście smoka" było świetne, ale innych filmów w tym aktorem nie widziałem. No może poza drętwą Grą Śmierci 2.

    OdpowiedzUsuń