niedziela, 28 lipca 2013

Lokalizacja źle zlokalizowana

Żyjemy w Polsce, więc wydawana tutaj gry/filmy/książki itp. też powinny być po polsku prawda? Okazuje się, że to zagadnienie nie jest wcale aż tak oczywiste. 

Uruchamiam "Metal Gear Solid 4". Grę o dość skomplikowanej, wielowątkowej fabule, zawierającej liczne dialogi i filmiki przerywnikowe. Gra jest oczywiście po angielsku, więc zrozumienie poplątanej fabuły, nawiązującej do historii z wszystkich wcześniejszych części staje się jeszcze trudniejsze. Podobny zgrzyt pojawia się wówczas gdy chcę zagrać w "Final Fantasy XIII" i "Bayonettę".
A i jeszcze jedno - to japońskie gry - japońszczyzna jest trudna do ogarnięcia nawet gdy poznaje
się ją w ojczystym języku. 

Na drugim biegunie są gry takie jak "Battlefield 3" czy "Crysis 3". Tytuły cechujące się prostymi, nieskomplikowanymi historyjkami, o których antyfani wręcz mówią, że nie mają fabuły. Te gry ukazały się w Polsce w pełnej polskiej wersji językowej, zawierającej spolszczone głosy i napisy. 

Dlaczego tak się dzieje? 

Odpowiedź jest prosta. Do procesu wydawniczego gier w Polsce dopchali się księgowi. W branży wprost mówi się, że na polski tłumaczone są tylko te gry, które mają szanse dobrze się sprzedać
w Polsce. 

Mam jednak wątpliwości co do tych prognoz. Moda na Japonię w Polsce trzyma się mocno.
Co najmniej połowa moich znajomych przyznaje się chociaż do ekstremistycznego oglądania anime.
Na facebooku społeczności fanów anime mają wielu polskojęzycznych fanów. Może gdyby tytuły takie jak "Final Fantasy" czy "Metal Gear Solid" ukazywały się po polsku to więcej osób by je kupiło? Według oficjalnej legendy polonizacji "Baldur' Gate-a" początkowo obawiano się niskiej sprzedaży,
a tymczasem egzemplarze spolszczonego "BG" sprzedały się błyskawicznie. 

Osobny wątek dyskusji stanowią czasem niepotrzebne dubbingi. Niektóre gry mają na tyle dobry oryginalny Voice Acting, że jakiekolwiek próby zastąpienia go dubbingiem są z góry skazane
na porażkę. Historia dubbingu zna mniej:


i bardziej drastyczne przykłady

Nie zawsze jest to wina złego doboru aktorów czy złej reżyserii. Czasem wydawca decyduje
się na przygotowanie dubbingu dopiero dla czwartej lub piątej części danej gry. Gracze przyzwyczajeni przez lata do danego głosu, nie są w stanie nagle zaakceptować polskiego duubingu, tym bardziej, że nie zawsze reprezentuje on wysoką jakość: 



Dla odmiany w przypadku "Hitman Absolution" nie zawiódł dobór aktorów. Ok,  głosy pobocznych postaci jak zwykle są cienkie, ale sam Paweł Małaszyński robi co może by wcielić się w rolę pana 47. Problem polega na tym, że gracze osłuchali się z oryginalnym głosem, grając w cztery poprzednie gry. W moim przypadku dodatkowo pojawia się dysonans poznawczy. Pawła Małaszyńskiego kojarzę
z wielu polskich seriali i filmów. W swoim czasie byłem wielkim fanem serialu "Oficer", gdzie grał jedną z głównych ról. Słysząc głos Małaszyńskiego myślę więc "Grand" z "Oficera" i nie potrafię go zaakceptować jako agenta 47 z Hitmana. A więc moim skromnym zdaniem dubbing nie zawsze jest potrzebny i wydawcy powinni brać to pod uwagę. Także zbyt charakterystyczne głosy mogą zepsuć dubbing. 

Tłumaczyć czy nie tłumaczyć? Osobiście jestem zwolennikiem wersji kinowych. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest wybór - gdy gracz może sobie dowolnie wybrać wersję językową, wówczas grono niezadowolonych zmniejsza się do zera. Niestety wydawcy czasem bywają złośliwi. W grze "Turok" z 2008 roku miałem wybór między wersją polską, a czeską i węgierską. W takiej sytuacji pokusa by odłożyć oryginał na półkę, a wersję po angielsku pobrać z pirackiej zatoki jest po prostu zbyt silna. 

Jako, że marzy mi się mała dyskusja... no dobra, marzy mi się flamewar :) Zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzach. A i obiecuję, że następny tekst nie będzie o grach (mam tego świadomość, że 14 na 10 tekstów tu umieszczanych właśnie dotyczy marnowania czasu przed komputerem). 






4 komentarze:

  1. Wymieńmy może te dobre polskie lokalizacje :D Gothic I i II?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmm... Gothic był nawet spoko, choć nie pasował mi głos głównego bohatera, był jakiś dziwny, trochę jak lektor z polsatu. Co do dobrych lokalizacji... na pewno Baldur's Gate I i II, MDK 2, Heavy Rain, Uncharted 2 i 3, The Longest Journey. podobno nowy Tomb Raider ma dobrą lokalizację, ale ja w to grałem akurat w wersji z napisami. Chwilowo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Podobały mi się też eksperymenty w stylu Stranglehold i Stalkera - gdzie zamiast dubbingu dali polsatowskiego lektora, co dawało ciekawy klimat filmu z kasety VHS.

    OdpowiedzUsuń
  3. ... przy kominku siedział Dziadek pykający sobie fajkę, rozejrzawszy się po wnuczętach przystąpił do opowieści ...
    - Kiedyś, gdy Internet nosiło się jeszcze wiadrami - porozumiewawczo mrugnął do Babci - pomagałem w tłumaczeniu pewnej gry. Gracie dzisiaj w jej 5 część całymi dniami. Starałem się bardzo mimo iż była to praca charytatywna. Na kanale IRC którym posługiwali się tłumacze - wnuczęta zbladły słysząc opowieść o technologii tak starej że aż strasznej - przyklejono jedno zdanie - Tłumaczenia są jak kobiety - piękne nie są wierne a wierne nie są piękne - ozdobny talerz przeleciał blisko brody Dziadka, a Babcia szykowała już następny. W telewizji leciał nieśmiertelny Kaczor Donald. - Dobrzy polscy aktorzy głosu zaczęli się i umarli wraz z Boberkiem - pomyślał Dziadek

    OdpowiedzUsuń
  4. Boberek tak, to taki nasz Nolan North. Osobiście jestem wielkim fanem roli Edyty Olszówki w The Longest Journey, gdzie podkładała głos pod April Ryan. Wierności tłumaczenia nie zawsze się czepiam bo nie zawsze mam możliwość sprawdzić obie wersje, z resztą przykłady niesławnych translatorów pokazują, że kreatywność tłumacza jest mimo wszystko lepsza niż tłumaczenie słowo w słowo .

    OdpowiedzUsuń