wtorek, 3 czerwca 2014

Zaczynasz gwiazdorzyć, zjedz Tokio!

Ostatnio między mną, a pewną znajomą doszło do nieporozumienia. Koleżanka rozważała możliwość obejrzenia nowej Godzilli, bo gra tam Bryan Cranston, lepiej znany jako  Walter White z serialu Breaking Bad. Odpowiedziałem, że jeśli tylko po to chce iść do kina to nie warto, bo ten aktor gra tam niewielką rolę. Po chwili, zupełnie nieświadomy faktu iż stąpam po cienkim lodzie, dodałem: "chrzanić Waltera, każdy chce zobaczyć Godzillę". Kilka kopnięć później doszedłem do wniosku, że ludzie odpowiedzialni za casting do nowej Godzilli były geniuszami. Pan G nigdy nie był zbyt popularny poza Japonią. W przeciwieństwie do Cranstona, który po Breaking Bad zyskał status gwiazdy. Zaangażowanie go w taki film prawdopodobnie sprawiło, że do kina tłumnie przybyli fani BB tylko po to by zobaczyć Waltera White'a. 


Musicie jednak wiedzieć, że kilka kopnięć to za mało bym zmienił zdanie. Chrzanić Waltera! Chce zobaczyć jak Godzilla pożera Tokio i zagryza Królem Ghidorah! Dlatego właśnie sięgnąłem po starsze Godzille. 
Z góry uprzedzę fakty. Starsze filmy ledwo da się oglądać, bo za bardzo przynudzają wątkiem ludzkim, samą Godzillę pokazując dopiero przy końcu. Taki Monster Zero, oglądasz przez godzinę jak kilku astronautów rozmawia o niczym tylko po to by obejrzeć dwuminutową walkę Godzilli. 
Dlatego też starsze epizody sobie odpuściłem i napiszę o chyba najlepszym filmie z Godzillą w roli głównej

Właściwa recenzja:

Godzilla: Ostatnia Wojna (2004) 

Czemu ten? Bo jako jeden z nielicznych w serii ma szansę spodobać się także tym, którzy nie rozumieją fenomenu Króla Potworów. Bo jako jeden z nielicznych, unika, a przynajmniej dobrze maskuje błędy innych części. 

Sporą bolączką filmów o potworach jest skupianie się na ludziach. Zwykle, pozbawionych charyzmy, nieskończenie nudnych, zaangażowanych w skrajnie nieciekawe sytuacje. Niejako symbolem wątku ludzkiego w filmach o panu G jest scena, w której kilku Japończyków w eleganckich garniturach przy wielkim stole w pełnym skupieniu duma nad tym jakie to straszne, że Tokio znów jest niszczone przez kolejnego postatomowego maszkarona. 
Tu jest lepiej. Wątek ludzki okraszono mocno naciąganą fabułą, ale przynajmniej coś się w nim dzieje. By być z wami szczerym, powiem, że z początku Toho (firma odpowiedzialna za Godzillę) mocno przynudza, średnią intrygą i jej jakże naiwnym rozwiązaniem. Na szczęście w drugiej części jest już ciekawej. Wątek ludzki udało się rozruszać dzięki scenom niemal żywcem zapożyczonym z Matrixa i Gwiezdnych Wojen. Tak, mam do twórców pretensję o plagiat, ale skoro w zamian dostaje ciekawszy film to jakoś to zniosę. No i który film ma Stalina z mieczem samurajskim?

Starczy o tych ludziach. Wątek Godzilli jest lepszy niż kiedykolwiek. Król Potworów pojawia się na ekranie o wiele częściej i co ważniejsze, walczy nie z jednym, nie z dwoma ale z prawie każdym monstrum jakie pojawiało się w tej serii. Potwory objawiają się w filmie późno, ale wasza cierpliwość zostanie wynagrodzona. Pojedynki są świetne. Godzilla w pięknym stylu rozwala kolejnych wrogów i okoliczne budynki. Destrukcja nie ogranicza się tylko do Tokio, ale też do innych miast jak choćby Sydney. Po pokonaniu jednego potwora, na scenie niemal natychmiast pojawia się następny. Film nareszcie przypomina Mortal Kombat, gdzie Godzilla walczy po kolei z najsłynniejszymi i najbardziej rozpoznawalnymi maszkarami z wcześniejszych filmów, a po wygranej walce wykonuje widowiskowe fatality. Jest scena z Królem Potworów odgryzającym głowę swemu adwersarzowi, Rzeźnia jest świetna i doskonale się ją ogląda. 


I właśnie dlatego ten film jest dobry. Wątki ludzi i potworów doskonale współgrają ze sobą. Oba mają ciekawe momenty i niezłą dramaturgię. Ostatnia Wojna jest instrukcją jak zrobić dobry film o Godzilli. Daj jak najwięcej potworów, mnóstwo walk i jeśli już musisz pokazywać ludzi to niech robią coś ciekawego. 

Ostatnią Wojnę Godzilli polecam tak zainteresowanym jak i niezainteresowanym tematem. Ci pierwsi będą bawić się doskonale, a drudzy przekonają się na czym polega fenomen tych filmów. 

Moja Ocena:
 
Godzilla wykonująca taniec szczęścia: 

Ponieważ to prawdopodobnie najlepszy film o Godzilli. Jeśli już masz oglądać jakiś film  z tym jaszczurem to tylko ten. 




4 komentarze:

  1. Do tej pory jedyna wersja Godzilli, którą wspominam jaką znośną, to serial animowany sprzed 10 czy iluś lat. Za bardzo trzeba przymrużyć oko przy filmach, żeby się nimi cieszyć, jak dla mnie.
    Ale... Ok, spróbuję Final Wars przy najbliższej okazji i dam znać, jakie wywarł wrażenie. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam tą kreskówkę. Myślę, że dla najwierniejszych fanów tej serii to totalna obraza. Ja ją wspominam jako sympatyczną. Zwłaszcza ten żółty robot :D

      Przy Final Wars też będziesz musiał przymykać oko, ale jest szansa, że Ci się spodoba. Piszę to jako ten widz, który starsze Godzille wyłącza po 30 minutach. To chyba jest jakaś rekomendacja :D

      Usuń
  2. Godzilla wykonująca taniec szczęścia lepsza niż wszystkie koty z poprzednich ocen razem wzięte.
    Nie do końca rozumiem fenomen Godzilli, więc może Final Wars jest dobrym motywatorem, żeby to zmienić. Ale generalnie piszę ten komentarz, żeby wspomnieć o jeszcze jednej wersji Godzilli, zapewne jednej z pierwszych, o tytule niepamiętamjakim, w którym występowali umazani czarnym... czymś Japończycy w pióropuszach i słomkowych przepaskach biodrowych, ucharakteryzowani na Murzynów. Rzecz zaprawdę warta zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz!!!!

      Nie wiem czy skacząca Godzilla zagości na stałe, bo jednak staram się by ocena była jakoś tematycznie związana z ocenianym utworem. Godzilla nie będzie pasować wszędzie.
      Oceny obrazkowe oczywiście wymyśliłem po to by sobie trochę zakpić z gwiazdek, ale faktycznie ostatnio kotów było wiele, postaram się poszukać też czegoś innego!

      Final Wars jest warte obejrzenia, nawet jak się nie jest fanem Godzilli. Ja się za takiego nie uważam, a bawiłem się na tym filmie dobrze :D Polecam!!!

      Zabiłeś mi ćwieka z tymi Japońcami pomalowanymi na czarno - spróbuję tego poszukać :D Dzięki za inspirację :D

      Usuń