wtorek, 19 marca 2013

Zapchajdziura


Niniejszy tekst napisałem jakieś 94 lata temu dla portalu "Gaminator.pl". Napisałbym coś nowego ale za dobrze mi się czyta "Metro 2033". Serdecznie pozdrawiam Krzyśka, który mi wspomnianą powieść pożyczył :)


Western made in Poland




Pomysł, aby Polacy mieli tworzyć grę FPS w klimatach westernu, wydawał mi się szalony. To trochę tak, jakby amerykanie chcieli kręcić "Pana Tadeusza" (różnice kulturowe między "Jankesami" a Polakami są dość spore). Drugim powodem moich obaw była pamięć o "Dead Man's Hand" - szumnie zapowiadanym hicie, który okazał się kitem (średnia ocen w necie 64% - to chyba nikogo nie zachęca do gry?). Jednak każdemu należy się szansa - toteż produkt Techlandu trafił na moje HDD.


Nowa Sodoma - Hope


Według legendy, w pobliżu fortu Juarez miał się znajdować wielki skarb. Złoto Azteków. Okup za życie władcy Montezumy przeznaczony dla Corteza i obciążony klątwą - skąd my to znamy, panie Jack Sparrow? Mimo tego, wielu ludzi wyruszyło na jego poszukiwania. Jeśli w ogóle wracali, to z niczym. Jednym z tych wracających był Billy. Młody meksykanin wychowywany przez matkę i jej męża. Po powrocie do rodzinnej mieściny Hope, okazało się, że wcale nie jest tam mile widziany, a pewne wypadki zmusiły go do ucieczki. W pogoń za nim wyruszył Ray - były bandyta, obecnie pastor, a w wolnym czasie fanatyk religijny. Historię obu tych postaci poznasz grając nimi na przemian. Sama fabuła zaś jest zbyt ciekawa, by ją zdradzać, dlatego ograniczyłem się do ogólników.



Call of Tomb Raider


Billy, jako uciekinier/pechowiec/kiepski strzelec, z oczywistych względów nie powinien angażować się w strzelaniny. Dlatego jego misje mają skryty charakter. W teorii. Zadania Billego są mało finezyjne. Brak wielu elementów skradankowych, jak na przykład ogłuszanie wrogów, chowanie ich ciał, gaszenie świateł... Można się chować tylko w krzakach itd. Nie ma trybu TPP, więc mamy ograniczone pole widzenia. Jedyną motywacją do skradania się, jest częsty brak amunicji. W dodatku gra oszukuję. Nie ważne, jak byśmy się starali, i tak w końcu zostaniemy zauważeni, bo taki jest scenariusz. Przez to skradanie się jest mało przyjemne i bez emocji. Lipa.

Zresztą, nad etapami skradankowmi i tak dominują platformowe. Niemal każde zadanie meksykanina i tak sprowadza się do skakania, wspinania się, a nawet unikania starożytnych pułapek. Co to, "Tomb Raider"? Nie do końca. Billy nie nadaję się na bohatera platformówek. Skacze nisko i ginie nawet po upadku z małych wysokości . Do tego, nie zatrzymuję się po dotarciu do krawędzi (łatwo o przypadkową śmierć), a podczas wspinaczki strasznie stęka! Lepiej wyłączyć głośnik. Pewnym ułatwieniem jest bicz, który możemy zaczepić o gałąź i przefrunąć na drugą stronę. Dla fanów Indiany Jonesa jak znalazł. Ogólnie etapy Billego wypadają na minus.


Jestem Aniołem zemsty


Na szczęście, etapy Raya to inna bajka. Pastor świetnie posługuje się bronią palną i nosi pancerz chroniący go przed kulami, więc jego misje to emocjonujące strzelaniny, wśród których nie brakuje walk z bandytami czy Indianami, pościgów konnych, a nawet udaremniania napadów na pociąg. Nie zabraknie również ciekawie zrealizowanych pojedynków rewolwerowców. Na określony sygnał wyciągamy broń (przesuwając myszkę w dół), a następnie strzelamy mając nadzieję, że zrobimy to szybciej niż wróg. Bomba! Ponadto Ray może na chwilę spowolnić czas (tryb koncentracji). Najpierw musimy schować broń. Na widok wroga naciskamy strzał. Na ekranie pojawiają się dwa celowniki - oddzielne dla każdego rewolweru - które przesuwają się do środka, a gdy tam dotrą, koncentracja się kończy. Po krótkim treningu jesteśmy w stanie usunąć wielu wrogów w bardzo krótkim czasie. System jest nietypowy (nie pozwala np. na poruszanie się, współpracuje tylko z rewolwerami), ale działa i choć nie pozwala na wykonywanie efektownych uników, to jednak lepiej pasuje do klimatu westernu niż skoki w bok w stylu Maxa Payne'a.



Chromowany western


Call of Juarez powstało na zmodyfikowanym silniku gry Chrome, który prezentuje się znakomicie. Gra wyświetla spore, otwarte przestrzenie i się nawet przy tym nie krztusi. Lokacje są pokryte roślinnością, modele broni czy postaci są ładne i szczegółowe. Na uwagę zasługuje model fizyczny, niewiele gorszy od tego z Half-Life 2. Interakcja z otoczeniem jest duża, możemy podnosić wiele obiektów, a nawet gasić płomienie przy użyciu wiadra z wodą i to nie tylko w ramach skryptu. Fakt, że trochę kuleje rozprzestrzenianie się ognia, ale - jak na tamte czasy - jest naprawdę dobrze. Muzyka pasuje do klimatu gry, zaś odgłosy broni brzmią całkiem nieźle.


Wady i zalety


"Call of Juarez", na pewno nie jest ich pozbawiony. Listę uchybień otwierają słabo zrealizowane misje Billy'ego (ni to skradanka, ni platformówka). Następne w kolejce są walki na pięści ograniczające się tylko do bezmyślnego łupania w dwa przyciski myszy na krzyż. Do tego liniowość i nieszczególne AI przeciwników. Do zalet na pewno trzeba zaliczyć ładną grafikę. Misje Ray'a świetnie oddają klimat Westernu (napady na pociąg, pościgi konne, sprzedajni szeryfowie, saloony - niemal jak w kinie!), oryginalnie zrealizowano tryb bullet time i do tego dorzucono jeszcze ciekawą fabułę i wiele innych rzeczy.



Werdykt


Call of Juarez to świetna polska gra wpasowująca się w klimat westernu, opowiadająca niezwykłą historię charyzmatycznych bohaterów, oferująca kilka godzin znakomitej zabawy. Mimo pewnych wad, szczerze polecam ją wszystkim fanom FPS-ów, filmów o kowbojach i dobrych produkcji.

coś dla fetyszystów broni palnej
coś czego można było oczekiwać
coś dziwnego

1 komentarz:

  1. Za problemy techniczne przepraszam. Serwis google jakieś jaja odstawia i nie mogę tego zedytować. I w ogóle strona robi problemy jak się wklei tekst z innej strony.

    OdpowiedzUsuń