Jako, że nadmiar innych zajęć sprawia, że nie mam czasu na pisanie o gierkach, wrzucam coś innego. Niniejszy tekst jest interpretacją piosenki jednego z moich ulubionych polskich zespołów. Tekst pierwotnie został napisany na zaliczenie przedmiotu, profesorowi się podobał - ciekawe czy wam się spodoba :P
Kiedy własny świat staje się więzieniem.
Nasz własny pokój, ten w którym mieszkamy wiele lat,
staje się naszym własnym światem. Zamieszkanym przez nas. Tworzonym przez nas.
Tak jak Bóg tworzył kontynenty, sadził drzewa, stwarzał zwierzęta itd., tak my
umieszczając w nim meble, książki i co tylko chcemy tworzymy nas własny świat.
Istnieją jednak sytuacje, w których nie możemy wyjść z pokoju. Przyczyny mogą
być różne: poważna choroba, śpiączka, paraliż lub nasza własna skrzywdzona
mentalność. W takich sytuacjach nasz świat staje się naszym więzieniem,
znienawidzonym miejscem, którego – choćbyśmy chcieli – nie możemy opuścić. W
takiej właśnie sytuacji znalazła się Bohaterka piosenki zespołu Łzy pt: „W moim
świecie”
Zespół Łzy na w pierwszych latach swej działalności,
przechodził – jak sami członkowie zespołu przyznają – etap buntu. Ich piosenki
często tematycznie dotyczyły nieszczęśliwych miłości, rozpaczy, bólu i straty.
Teksty piosenek przedstawiały sytuacje, w których bohaterowie, żyjący w
cierpieniu, pchani przez rozpacz, często popełniali samobójstwo lub skazywali
samych siebie na cierpienie w samotności. Podobnie jest w przypadku omawianego
utworu, choć natura cierpienia jest nieco inna.
Bohaterka piosenki informuje nas, że jest „Zamknięta
w tym pokoju”. Przebywa tam od bardzo dawna, a jednym z jej nielicznych zajęć
jest wpatrywanie się w „jeden mały
punkt”. Bohaterka jest świadoma tego, że „gdzieś za ścianą budzi się [jej] nowy
dzień”, jednak z różnych powodów nie jest
wstanie w tym uczestniczyć.
Piosenka nie podaje nam wprost dlaczego bohaterka
jest uwięziona w swoim pokoju i dlaczego nie może z niego wyjść. Doznała
pewnych cierpień i nie chce już oglądać świata? Jest sparaliżowana i dlatego
nie może wyjść ze swojego pokoju? Być może jest w fazie śpiączki? Nie wiemy.
Jedyny fakt jak znamy jest taki, że bohaterka nie może wyjść z pokoju i cierpi
z tego powodu. Marzenia o normalnym życiu,
związane z tym wspomnienia tylko pogarszają jej nastrój: „Z marzeń buduję swoją
nienawiść”. Bohaterka nienawidzi stanu w jakim się znalazła. Nienawidzi świata
za to, że nie może do niego wyjść. Za to, że nie może uczestniczyć w życiu
innych ludzi. Będąc w stanie złości ‘Na ścianach maluje swój dziki gniew”. Nie
może się pogodzić ze swym stanem, ale wyraźnie nie może też nic zrobić by swój
stan polepszyć. Bohaterka jest pozbawiona nadziei. Sądzi, że już nigdy nie
wyjdzie ze swojego więzienia: „Za drzwiami
słyszę i słowa i śmiech A oni nigdy
nie usłyszą mnie”.
O
ile w pierwszej zwrotce bohaterka przeżywa fazę gniewu, o tyle refren jest tym
momentem, w którym bohaterka traci resztki nadziei. Uświadamia sobie, że w
swoim własnym wyizolowanym świecie: „Jest mój (jej) własny świat, żyję tylko
ja. Nie istnieje nadzieja. (…) Umrę tylko ja”.
Początek
drugiej zwrotki sugeruje nam upływ czasu: „Za oknami noc biała od mrozu”. Nie
wiemy jak długo Bohaterka przebywa w swej izolacji, ale skoro zmieniła się pora
roku, to może to być już któryś miesiąc niewoli. Cierpienie bohaterki trwa. Jej
jedynym sprzymierzeńcem jest księżyc, który „pomaga” jej przetrwać trudne
chwile: „Przez szparę przeciska się światło księżyca. Jak kochanek tuli i
całuje mnie” To jeszcze bardziej podkreśla beznadziejność Bohaterki. W chwili
gdy najbardziej potrzebuje ludzkiej pomocy, jest sama. Pogrążona w rozpaczy
chce wierzyć w to, że chociaż Księżyc, który niczego przecież nie może zrobić,
chce jej pomóc. Światło księżyca padające na jej policzek odbiera jako czułość,
której tak bardzo teraz potrzebuje. Nie wierzy w to, że jej stan się poprawi. Odczuwa
rezygnację. „Skazana na ciemność
uciekam przez śmierć” – wierzy, że tylko
śmierć wyratuje ja z przykrej sytuacji w jakiej żyje.
Ostatnie dwie linijki drugiej zwrotki dają nam nadzieję. „I zdzieram sukienkę ubieram
się gniew, by wytrwać w tym świecie by nie poddać się”. Bohaterka chce walczyć.
Chce przetrwać. Chce wyjść z pokoju i żyć jak inni. Wierzymy jej, że nie straci
nadziei, że przeżyje czy to dzięki własnemu gniewowi czy światłu Księżyca,
będącemu przecież obietnicą światła Słońca, którego Bohaterka tak pragnie. Jednak
po tej krótkiej ekscytacji. Po tym krótkim ataku gniewu, po obietnicy nie
poddania się i wewnętrznej walki o normalne życie, następuje okres biernego
czekania na odmianę losu – wszak Bohaterka najwyraźniej nie może go sama poprawić.
Ponownie słyszymy refren. Bohaterka „Siedzi i czeka”, wie, że „Wiara to siła”.
Jednak jej ratunek nie nadchodzi. Smutek, marazm i ból wracają ze zdwojoną
siłą. Ponownie Bohaterka uświadamia sobie, że w swym okrutnym świecie żyje
tylko ona i tylko ona umrze.
No i dobra. Dajcie znać w komentarzach czy podobają się wam tego typu rzeczy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz